Robert.Zielinski Robert.Zielinski
87
BLOG

Z pewnej kameralnej wokandy...

Robert.Zielinski Robert.Zielinski Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Tym, którym na sercu lub wątrobie, leży blogerka Kataryna śpieszę donieść, że dotarłem na dzisiejszą rozprawę w procesie który wytoczyła wydawnictwu Axel Springer.
 
Przez godzinę odpowiadałem na mniej lub bardziej wnikliwe pytania pełnomocników stron. Ba, samozwańczo podpierałem się nawet autorytetem Igora Janke. Stało się tak, gdy sędzia dopytywał czym kierowała się redakcja ujawniając tożsamość Kataryny.
Pozwoliłem sobie zacytować twórcę salonu24, który na łamach branżowego "Press" bronił autora biografii Ryszarda Kapuścińskiego. Tłumaczył wtedy, że powołaniem dziennikarza jest informowanie. Mimo, że fakty niemal zawsze komuś jest nie na rękę...
Dodam, że ten sam Igor Janke był wcześniej wzywany w charakterze świadka przez pełnomocnika blogerki. Pewnie kiedyś zaspokoję ciekawość i dowiem się jak argumentował i do czego przekonywał sąd:)
Kończąc podzielę się zadowoleniem, że nie muszę się trudzić nad wymyślaniem pointy do tej notki. Blogerka dopisała ją sama. Z dzisiejszego postu pt. "Wyborcza na podsłuchu" wynika, że daje ona swoje błogosławieństwo na inwigilowanie Wojciecha Czuchnowskiego. 
Czemu zatem odmawia innym prawa do rzucenia na siebie odrobiny światła? Bo przecież nikt nie chciał gwałcić jej prywatności w tajemnicy czytając maile czy podsłuchując rozmowy?
Banalna moralność Kalego czy jednak coś było w tytule tekstu (przypomnę: "Czego boi się Kataryna"), który rozpoczął całą awanturę?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości